piątek, 27 lutego 2015

Ryba w selerze na parze i Słonie na balkonie

Obudziłam się dzisiaj dość gwałtownie i całkiem niewyspana, ale dzięki temu zdążyłam zrobić już masę rzeczy....chociaż głównie w myślach. Jednakże postanowiłam wykorzystać chwilę i wrzucić jakiś nowy przepis. No, może nie taki nowy, bo rybę robiłam dawno i zdjęcia też, ale wtedy jeszcze nie miałam JADACZKI (tej wirtualnej;) i wrzucałam przepisy gdzieś w otchłań fejsa.

Dobra, ale nim będzie o rybie to chciałabym was zachęcić do wzięcia udziału w akcji SETKI SŁONI DLA DZIECIAKÓW w skrócie: 

Chcemy, żeby każde dziecko otrzymało swojego słonia na szczęście.

Stale w Szpitalu Psychiatrycznym w Łodzi przebywa 30 małych pacjentów,
na oddzile dziennym 25. Przy Szpitalu działa również Poradnia Zdrowia
Psychicznego dla najmłodszych. W skali roku to ponad 500 dzieci.
Dlatego potrzebujemy setek słoni. Wszystkie słonie trafią do dzieci
pod opieką Fundacji. Poza finałową 15, która zostanie przekazana do
licytacji na aukcji allegro.

Reszty dowiecie się tutaj: setki słoni dla dzieciaków
a tutaj strona fundacji na fejsie: SŁONIE NA BALKONIE

Oprócz tego, że słonie trafią do dzieci to jeszcze można wygrać maszynę do szycia (gdybym miała to bym uszyła od wczoraj z 10, a tak tylko dwa:)

Oto moje słonie:

Mam nadzieje, że zdołam uszyć więcej:)


A wracając do ryby... 


Przepis jest bardzo prosty, a i czas przygotowania niedługi:

0,5 kg filetów świeżej ryby (tutaj filety z dorsza - można nabyć prawie zawsze w LIdlu)
pół dużego selera (lub jeden mały, ciężko mi powiedzieć ile to na kg ale przypuszczam, ze tez ok 0,5 kg)
1 cytryna
1 ząbek czosnku
sól
pieprz
czarnuszka (opcjonalnie)

Seler obieramy i kroimy na ok 1-2 cm paski, a te paski kroimy - UWAGA- obieraczką na takie cieniutkie paseczki. Wbrew pozorom idzie to bardzo szybko i kawałki selera bardzo ładnie miękną i wyglądają też:) Dla leniwych - można seler zetrzeć na tarce, ale nie ma tego efektu :) Wrzucamy nasze "ścinki" do miski, solimy, pieprzymy (najlepiej świeżo zmielony pieprz) dodajemy zgnieciony ząbek czosnku i sok z połowy cytryny. Zostawiamy na kilka minut. Rybę myjemy, osuszamy i również posypujemy solą i pieprzem. Przygotowujemy sobie koszyczek do gotowania na parze (jeśli ktoś takowego nie ma, można to samo zrobić w ...durszlaku:) Takim metalowym, zwykłym durszlaku jak na moim zdjęciu profilowym:)) Układamy na przemian - warstwę selera i rybę (mnie wyszły 3 warstwy selera i dwie ryby). Do garnka nalewamy wodę, tak żeby nasz koszyczek nie dotykał jej powierzchni. Gotujemy pod przykryciem ok 25 min. na małym ogniu, polewając co parę minut kilkoma kroplami cytryny całość. Seler nie powinien się rozgotować, po wyjęciu z garnka powinien być twardawy. Rybę po ostygnięciu odstawiamy na kilka godzin do lodówki. Mówiąc szczerze najlepsza jest następnego dnia jedzona na zimno, tak jak ryba po grecku. (nie bójcie się soli w tym przepisie, sporo podczas "parowania" "spływa").

Mam nadzieję, że będzie wam smakować, i że wszystko jasno opisałam:)
Moje zwierzaki były zainteresowane:)

SMACZNEGO!







Ile tu dzisiaj zwierząt...ryba, słonie, pies i kot...hmmm:)

wtorek, 24 lutego 2015

Jadaczka i paszteciki z kapustą

Witajcie moi mili!
W końcu po ponad tygodniowym poślizgu otwieram nowego, mam nadzieję nie-nudnego bloga kulinarnego. Długo myślałam nad nazwą i dwa razy dłużej nad logo (mniejsza o to czy jestem zadowolona:) Na początku wymyśliłam nazwę bardzo niepoprawną politycznie i rasistowską, która strasznie mnie (i nie tylko) śmieszyła, ale zaraz zrozumiecie dlaczego tak bloga nie nazwałam...
COOK-LUX-ANN, ale zrezygnowałam (musiałabym robić same murzynki ;))
Wybaczcie mi mój CZARNY humor, ale mam raka...

No to się pośmialiśmy.

A teraz już serio rozpoczynamy blog kulinarny, mam nadzieję, że będziecie zaglądać. Gotuję odkąd pamiętam i bardzo lubię to robić. Moja kuchnia jest raczej prosta, raczej na oko i raczej dobra, przynajmniej tak mi ludzie mówią. Patrząc na mnie i mój gabaryt można by stwierdzić, ze jest bardzo dobra :)
Nazwa, która wybrałam jest oczywista - ja zawsze ruszam jadaczką - albo gadam, albo jem.

To by było na tyle w ramach wstępu. Zapraszam wszystkich do czytania, ale przede wszystkim zachęcam do gotowania. Pytania, komentarze i inne słowne zaczepki mile widziane!


PASZTECIKI Z KAPUSTĄ I GRZYBAMI


Zaczynamy od dania kojarzącego się ze świętami Bożego Narodzenia, ale jak dla mnie to świetna przekąska imprezowa. Robiłam je właśnie na urodziny znajomych. Wszystkie zniknęły, więc chyba raczej smakowało

Farsz:

  • 800g kapusty kiszonej
  • 2 duże cebule
  • 1/2 kg pieczarek
  • sól, pieprz 
  • 1 piramidka smaku z lidla (nie ma tam glutaminianu sodu tylko zestaw przypraw- ziele angielskie, liść laurowy, lubczyk, pieprz, cebula) dodałam do gotowania kapusty


Ciasto:

  • 1/5 kg mąki
  • 1 kostka masła miękkiego
  • 5 dag drożdży
  • 200g jogurtu greckiego lub śmietany (mały kubek)
  • 1 jajko (osobno żółtko i białko do smarowania)
  • sól

Pierwsza zasada dotycząca kapusty, której przestrzegam i uważam za świętą - KAPUSTY KISZONEJ NIE PŁUCZEMY! Wyciskamy z soku - tak, ale nigdy nie płuczemy. Nie wiem skąd ludzie biorą ten pomysł, ale płucząc kapustę pozbawiamy jej smaku i aromatu (a potem słyszę teksty - jak Ty robisz taki dobry bigos/farsz? Mi nigdy taki nie wychodzi...NIE PŁUCZ KAPUSTY)
To jak już zapamiętaliście, że kapusty nie płuczemy, to ją odciskamy i siekamy na drobno, wrzucamy do gara i zalewamy wodą (tylko tyle, żeby kapusta została zakryta). Ja dorzuciłam do niej łyżeczkę soli i piramidkę smaku - można dodać liść laurowy, ziele angielskie, pieprz, ale wtedy trzeba to wyłowić, piramidka smaku to świetna sprawa - wyławiamy tylko torebkę:) Gotujemy kapustę przez jakieś 30 min na małym ogniu (szczerze mówiąc nigdy nie sprawdzam czasu, po prostu próbuję czy jest już miękka) W tym czasie przygotowujemy sobie resztę naszego farszu. Cebulę kroimy na kostkę i podsmażamy na łyżce masła/oliwy na małym ogniu (ja zawsze solę cebulę przed wrzuceniem na patelnię - wtedy szybciej robi się miękka i się nie przypala). Pieczarki według uznania - myjemy lub obieramy (ja nie myję pieczarek, bo nabierają wody i robi się na patelni papka, jeśli farsz ma być dobry lepiej pieczarki oczyścić, lub umyć godzinę wcześniej i zostawić w durszlaku do okapania)
Trzemy pieczary na tarce - ale nie na dużych oczkach tylko na tej bocznej tarce - na paski. Dorzucamy pieczarki do cebuli, kiedy jest już lekko złota. Wszystko chwilę dusimy (dopóki pieczarki zrobią się miękkie. Jeśli się uparliście i te pieczarki umyliście jednak, to odprujcie wodę z patelni:)) Kiedy kapusta się ugotuje, musimy ją odcedzić (ja to robię przez durszlak) Kiedy dobrze obkapie dorzucamy ją na patelnię i tam jeszcze na małym ogniu odparowujemy i doprawiamy.

Ciasto

drożdże należy dobrze pokruszyć i pomieszać z mąką, masłem jogurtem i żółtkiem. Wszystko należy dobrze wygnieść! Ciasto dzielimy sobie na 3 lub 4 części. Każdą część rozwałkowujemy na podłużny pasek szerokości ok. 10-12 cm a długości jaka wyjdzie. Na środek kładziemy farsz i zawijamy tak, aby powstał podłużny rulon z farszem srednicy ok 3-5cm. Kroimy to na ok 3-4cm kawałki.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia i na niej układamy pocięte paszteciki. NIE ZAPOMNIJCIE POSMAROWAĆ PASZTECIKÓW BIAŁKIEM! (lub całym jajkiem)

Poniżej instrukcja obrazkowa postępowania z ciastem:)



Tak przygotowane paszteciki wrzucamy do rozgrzanego na 180 stopni piekarnika (ja piekłam na termoobiegu) na ok 20-25 min (każdy piekarnik jest inny, więc warto pierwszą turę wypieku ustawić sobie na max 20 min i ewentualnie ten czas wydłużyć)

Potem pozostaje nam tylko wsuwanie! :)
Smacznego!

Ps. Jeśli macie jakieś pytania - śmiało, postaram się odpowiedzieć i doradzić.